Jednym z ciekawych aspektów podróżowania jest odkrywanie nazw kolejnych mijanych miejscowości. Kto z nas bowiem nie uśmiechnął się pod nosem, przejeżdżając przez Browarek, Całowanie czy Swornegacie?
Temat ten interesował także Kazimierza Nowaka. W swoich listach zaznaczał miejsca, z których pisze i bardzo często tłumaczył Marii ich nazwy na język polski.
Przyjrzyjmy się kilku przykładom:
Piszę w cichej izbie księży misjonarzy w Mudzi Maria, co znaczy „Wioska Marji” po przetłumaczeniu na polskie. Na mapie znaczone: Bunia, która to miejscowość leży 4 km stąd. (6 marca 1933)
Marysieńko moja! Miejscowość powyżej wydrukowana przeze mnie – w tłumaczeniu na polskie znaczy „Wielki Pan”, zatem dziś noclegiem stanę we „Wielkim Panie”! (6 listopada 1933)
Przede wszystkiem zwiedzałem oazę, choć niewielką, ale zawsze ciekawą. Palm mało, choć nazwa „El Auenat” tłumaczona (z arabskiego) na polskie znaczy „źródła”. Jest ich aż około 40, z których zwłaszcza jedno ciekawe bardzo, bo leży parę metrów ponad powierzchnią kotliny Auenat, a patrząc na powierzchnię wody widać, jak się wydobywa z głębi, bulgocąc głośno. (13 lutego 1932)
Nareszcie karawana osiągła pierwszy etap, a jest nim Bir Masin. „Bir” znaczy po arabsku „wodopój” i też nic więcej tu nie ma, jak tylko źródło wody nie najlepszej, ale wody, co w tych stronach znaczy dużo. (8 stycznia 1932)
„Tayta” w narzeczu Tuaregów znaczy „nicość”, zatem jestem na „pustyni nicości”. Jest tu ale raczej „pustynia śmierci”. Do najbliższej wody setki kilometrów, ani trawki żadnej, ani nic, nic! Ot tylko te szkielety liczne i przeraźliwie płaska, prawie biała płaszczyzna, otoczona ze wszech stron dalekiemi górami lotnych piasków, a na południu obramowana prostopadle sterczącą ścianą skalistego łańcucha gór Amsak. (15 lutego 1932)
Nocuję w czarownym zakątku pustynnym, prawie u stóp góry Seit el Fau, jednej z gór łańcucha górskiego Amsak. Seit el Fau znaczy „Dzieci Fau”. Góra ta bowiem duża ma koło siebie 3 małe góry w pustynię wpuszczone i fantazja ludu nazwała te małe góry dziećmi tej dużej. (16 lutego 1932)
Podobnie Nowak postępuje zresztą także w reportażach pisanych do polskiej prasy.
Owambo przetłumaczone na język polski znaczy „zagrody”. Bawię zatem w Krainie Zagród. Po raz pierwszy w mej trzyletniej podróży po Afryce spotykam podobnie zabudowane siedziby ludzkie, które z daleka robią wrażenie zagród na bydło, całkiem zresztą w swej prymitywności wygodne i praktyczne. Wieś jest w tym kraju w ogóle nieznaną formą osiedla. Zagrodę zamieszkuje jedna rodzina ze swym dobytkiem i służbą, wokół niej zaś rozciąga się pole, na którym tubylcy sieją curry lub kukurydzę. Dalej położone są pastwiska, a jeszcze dalej widać czasem drugą zagrodę lub rzadki las najeżony wysokimi kopcami termitów.
Docieramy do Mukorob, ciekawej góry fantazyjnie rzeźbionej przez przyrodę, której nazwa znaczy w języku Hererów „Patrz, jaka góra” .
Rozległy kraj Kanem, który widniał przede mną, setką tysięcy kilometrów kwadratowych rozciąga się pomiędzy jeziorem Czad a Saharą. Kanem w narzeczu tubylczym znaczy „owce”. Jest to kraj koczowników, zwanych Kanembu (co oznacza owczarze), którzy długo bronili się tak przed hordami chciwych Arabów, jak i przed okupacją francuską.
Dlaczego Nowak to robił? Prawdopodobnie w kilku celach. Na pewno chciał Marii przybliżyć zakątki, w których był, obco brzmiące nazwy musiały budować wrażenie jeszcze większego dystansu. Z dodatkowymi informacjami łatwiej było Marii wyobrazić sobie, gdzie jest jej małżonek, jak wygląda miejsce, w którym śpi, jakie krajobrazy go otaczają. Kazimierz wielokrotnie pisał, jak bardzo chciałby, aby żona była z nim, aby widziała to samo co on. Tłumaczenie nazw, tak niby prozaiczne, dawało choć namiastkę tej wspólnoty.
W nazwach miejscowych często oddaje się także realia danego miejsca. „Wioska Marii” wskazuje na misyjny charakter, a z kolei nazwa kraju Kanem przekazuje informacje o gospodarce tamtejszej ludności. W ten sposób Nowak pokazywał też ducha miejsc, które odwiedzał. Uwzględnianie nazw miejscowych jest poza tym formą okazania szacunku tamtejszej ludności. Nazwy te bowiem często pokazują wyobraźnię i sposób myślenia członków innej kultury. Analizując nazewnictwo, Nowak dowiadywał się więcej o napotykanych ludziach, o ich historii, ich perspektywie. Wydawałoby się, że to rzecz mało znacząco, tymczasem okazuje się, że zagłębienie się w język otwiera przed podróżnikiem nowe przestrzenie poznania i zrozumienia.