Tak jak w tytule – nie tylko rowerem i pieszo poruszał się podróżnik po Afryce. Dzisiaj przypomnimy, jak to Nowak w październiku 1932 roku płynął statkiem po Nilu…
Nowak kupił bilet do trzeciej klasy na trasę Assuan – Wadi Halfa, a i tak stwierdził, że to „kupa pieniędzy”, bo całe 12,5 szylinga.
Kazik obawiał się choroby morskiej, a w liście do Marii uskarżał się, że w pośpiechu zapomniał kupić chleb.
„I w ogóle z żywności mam tylko trochę cukru, herbaty, oliwy, daktyli i sardynek tanich 2 pudełka (…)”
Statek był dla Nowaka chwilą wytchnienia od fizycznego zmęczenia. Doceniał ten fakt i w końcu miał czas i siły, by docenić krajobrazy wokół.
„Okręt jedzie, pluska woda, a piękna i kolorytu widoków opisać nie potrafi żadne pióro!”
Czym podróżnik zajmował się w trakcie „rejsu”?
„Zjadłem już sardynki, opiłem się herbatą, dziś nawet w południe zgotowałem obiad taki, jak na pustyni, to jest mąkę gotowaną z sosem czosnkowym i oliwą. Mam co palić i gdzie usiąść, zaznajomiłem się z całym okrętem, rozmawiam dużo, naturalnie tylko po arabsku, bo z Europejczyków nikt nie jedzie III kl.”
Nie za długi jest ten list, Nowak postanowił się bowiem napawać widokami i „oddać marzeniom”. Po głowie już kołotały mu się myśli dotyczące kontroli granicznej między Egiptem i Sudanem i pierwsze spotkanie z Anglikami, których to języka nie znał. Ale to już dalsza opowieść…